W dobie
rozwiniętej medycyny i diagnostyki zaczynamy traktować nasze ciało jak
urządzenie, do którego są części zamienne. Coraz dokładniejsze specjalizacje
medyczne oddalają części naszego ciała od siebie dając im niemalże status
żyjących swoim życiem. Jest więc hepatolog zajmujący się wątrobą, hematolog, zajmujący się krwią,
nefrolog zajmujący się czynnościami nerek i ogólnie rzecz biorąc, jest wiele
coraz to nowych specjalizacji i pod specjalizacji. Zaczyna się coraz więcej
mówić o holistycznym podejściu do tematu leczenia, ale jak na razie są to zwykle nowatorskie projekty naukowe lub wellnessowe narracje w telewizjach śniadaniowych, co ani nie jest profilaktyką ani
leczeniem, raczej ich komercyjną, kolorową parodią. Są też środowiska
alternatywne, głoszące poglądy o zależności powstawania chorób od stanu ducha i
umysłu, ale mimo, że one też korzystają z dorobku nauki, często środowisko
medyczne nie bierze ich zbyt poważnie pod uwagę.
A przecież nawet
definicja zdrowia według WHO mówi, że zdrowie to nie tylko brak symptomów
chorobowych, ale pełen dobrostan funkcjonowania człowieka na planie fizycznym,
psychicznym i społecznym. O doskonałej
harmonii życia człowieka na poziomie ciała, ducha i środowiska mówi legendarna
medycyna chińska i ajurweda. W języku potocznym funkcjonują stwierdzenia typu
„krew mnie zalewa”, „nie mogę czegoś znieść” czy „coś mi leży na wątrobie”
sugerujące połączenie między emocjami i symptomami w ciele. Tak szeroko
wykorzystywana w marketingu mowa ciała też pokazuje, jak reagujemy na bodźce i
uczucia pozytywne i tzw. negatywne.
Za wszystko
odpowiedzialne są funkcje układu nerwowego i hormonalnego. Organizm produkuje
ogromną ilość substancji, za pomocą których przesyła informacje z jednego
miejsca w drugie. Każda żywa komórka i ich skupiska generują coś w rodzaju
prądu, co tak naprawdę stanowi o tym, że człowiek to istota żywa.
W szkole uczono
nas, że jedna część układu nerwowego wykonuje czynności celowe, np. ruch,
druga, tzw. układ autonomiczny zarządza czynnościami narządów wewnętrznych. Nie
możemy bezpośrednio nakazać jelitom, by szybciej strawiły obiad, ani sercu, by
tak nie łomotało, bo szef właśnie ma zły humor. Zapomniano jednak dodać, a może
nie brano tego pod uwagę jako rzecz istotną, że pomiędzy różnymi mechanizmami
ustroju krążą agenci przenoszący tajne wieści o naszych emocjach i reakcjach,
które w mniejszy lub większy sposób zakłócają lub wspierają pracę narządów. Niektóre z tych mechanizmów są typowo
atawistyczne, pochodzą z najstarszych części mózgu wywołujące odruch „bij albo
uciekaj”. To dlatego pod wpływem stresu rozszerzają się źrenice, gęstnieje krew
lub występuje biegunka, która służy opróżnieniu ciała ze zbędnego balastu, by
być gotowym do walki i ucieczki.
Inne mechanizmy
są już bardziej skomplikowane, szczególnie te długofalowe, wywołane za pomocą
powtarzalnych bodźców. Tu, niestety objawia się przywoływany do tablicy niemal
w każdej dziedzinie terapii wpływ dzieciństwa na kształtowanie się zachowań i
reakcji w dorosłym życiu.
Umysł dziecka do
6 roku życia nieustannie wytwarza fale theta i alfa, dzięki którym dziecko
szybko uczy się otaczającego je świata. Rejestruje wszystko, co dostrzega i
czego jest uczone, ale przede wszystkim zapamiętuje swoje uczucia i reakcje na
przychodzące bodźce. To potem stanowi dla niego model świata i jego
mechanizmów. Według tego modelu w dorosłym życiu te reakcje automatycznie
włączają się w sytuacjach przypominających te z przeszłości. Dzieje się to
oczywiście na poziomie nieświadomym. Niejeden dorosły człowiek nie uświadamia
sobie, że choruje, bo gdy chorował w dzieciństwie, to dostawał więcej zabawek
lub uwagi ze strony rodziców, albo rodzice przestawali się kłócić ze sobą, gdy
był chory i teraz, jako dorosła osoba też chce podświadomie, by otoczenie spełniało
jego potrzeby czy zachcianki i dawało poczucie bezpieczeństwa, a nie umie o to poprosić lub zawalczyć.
Przy okazji
dodam, że niektórzy twierdzą, że zwierzęta i dzieci do 12 roku życia nie chorują tylko
odzwierciedlają (somatyzują) atmosferę i konflikty emocjonalne w otoczeniu,
głównie w rodzinie.
Choroba może być
też inną z atawistycznych reakcji: nie mając siły na ucieczkę lub walkę
człowiek zamiera w bezruchu czekając, aż minie niebezpieczeństwo. W pojęciu
współczesnego człowieka niebezpieczeństwem jest każda sfera życia, z którą dana
osoba sobie nie radzi. Trzeba włożyć dużo pracy terapeutycznej, by wzmocnić w
takim pacjencie inne jego naturalne instynkty i zdolność do zarządzania swoim
życiem.
Temat
psychosomatyki jest tak szeroki, że na łamach krótkiego artykułu mogę jedynie
zwrócić uwagę na jego istnienie i naszkicować mój punkt widzenia oraz pokazać
obszary i mechanizmy, w jakich funkcjonuje i narzędzia, jakimi może się
posługiwać. Jest to dziedzina, która stała się naukową, ale też i jest coraz
powszechniej dostępna szerokiemu odbiorcy w postaci pozycji popularnonaukowych
i audycji w mediach.
Są też takie
dziedziny, jak psychologia zdrowia, psychoimmunologia, neuropsychologia i
pokrewne, a również do rozwoju psychosomatyki przyczyniają się nauki ścisłe jak
biologia, biochemia i fizyka kwantowa pokazując, że istota życia organizmu
ludzkiego opiera się na nieskończonej ilości przepływów impulsów
elektromagnetycznych, drgań wewnątrz atomu i tajemniczych substancji, które
krążą po ustroju przekazując precyzyjnie różne informacje. Wszyscy wiemy, co to
jest serotonina, adrenalina i kortyzol, ale neuroprzekaźników i hormonów
biorących udział w reakcjach psychosomatycznych jest tak wiele, że nie
wszystkie zostały do tej pory przebadane.
Nauka dała dziś
człowiekowi możliwość obserwowania i opisywania zjawisk do tej pory
niewytłumaczalnych. Od setek lat obserwowano
wpływ myśli na rzeczywistość, traktowano to jako moc nadprzyrodzoną,
zabobon, rezultat religijnego kultu i wiele innych zjawisk. Dopiero naukowcom z
dziedziny fizyki kwantowej, takim jak Bruce Lipton udało się zbadać udowodnić i
opisać mechanizmy wpływu ludzkiej myśli na rzeczywistość. Polecam jego książkę
pt. „Biologia przekonań” To Bruce Lipton obala teorię, jakoby genetyka była
najważniejsza w skłonności do występowania konkretnych chorób.
Swój wkład w
psychosomatykę włożył m.in. Aleksander Loven – amerykański psychiatra, autor
analizy bioenergetycznej oraz książek: „Duchowość Ciała” oraz „Lęk przed
życiem”. Zwraca uwagę na zablokowane w dzieciństwie reakcje jak wstyd, lęk
i tłumioną złość, które uwięzione w
ciele mają wpływ na postawę i sposób poruszania się człowieka w dorosłości, a
także na powstawanie wielu zaburzeń chorobowych. Polskie Stowarzyszenie
Bioenergetyczne skupia terapeutów wyszkolonych w metodach Lovena, służących
pomocą swoim pacjentom.
Totalna biologia - medycyna germańska została wynaleziona przez niemieckiego lekarza dr Hammera, który po stracie syna zachorował na raka jąder. Odkrył on tzw. 5 praw natury, które mówią m.in o tym, że choroba powstaje w wyniku tzw. konfliktu czyli sytuacji, która wydarzyla się nagle i przeżywana jest w samotności i człowiek nie umie znaleźć na nią rozwiązania. Oprócz manifestowania sie w narządach, zmiany też odzwierciedlają sie też w strefie mózgu odpowiadajacej choremu narządowi. Organizm tworzy chorobę, by uratować osobnika przed śmiercią, tworząc wentyl bezpiezeństwa dla wpakowania całej energii konfliktu w narząd odpowiadający istocie konfliktu. Wyróżnia tzw. fazę konfliktu, w którym organizm tworzy zmiany i fazę naprawczą, która pojawia sie po zakończeniu konfliktu i często objawia sie zmianami. Mechanizmy są skomplikowane i wynagają dogłębnej wiedzy, analizy i umiejętności łączenia faktów ze sobą i ogromnej empatii.
Totalna biologia i w ogóle psychosomatyka nie wyklucza korzystania z medycyny akademicjkiej, a nawet dążą do tego by stać sie integralną częscia terapii, co mam nadzieje nastąpi w najbliższych latach.
Totalna biologia - medycyna germańska została wynaleziona przez niemieckiego lekarza dr Hammera, który po stracie syna zachorował na raka jąder. Odkrył on tzw. 5 praw natury, które mówią m.in o tym, że choroba powstaje w wyniku tzw. konfliktu czyli sytuacji, która wydarzyla się nagle i przeżywana jest w samotności i człowiek nie umie znaleźć na nią rozwiązania. Oprócz manifestowania sie w narządach, zmiany też odzwierciedlają sie też w strefie mózgu odpowiadajacej choremu narządowi. Organizm tworzy chorobę, by uratować osobnika przed śmiercią, tworząc wentyl bezpiezeństwa dla wpakowania całej energii konfliktu w narząd odpowiadający istocie konfliktu. Wyróżnia tzw. fazę konfliktu, w którym organizm tworzy zmiany i fazę naprawczą, która pojawia sie po zakończeniu konfliktu i często objawia sie zmianami. Mechanizmy są skomplikowane i wynagają dogłębnej wiedzy, analizy i umiejętności łączenia faktów ze sobą i ogromnej empatii.
Totalna biologia i w ogóle psychosomatyka nie wyklucza korzystania z medycyny akademicjkiej, a nawet dążą do tego by stać sie integralną częscia terapii, co mam nadzieje nastąpi w najbliższych latach.
O psychosomatyce
i podobnych naukach napisano niejeden tom i wygłoszono niejeden wykład Jest w
tym wiedza dla fachowców: psychologów i lekarzy, jak i wiedza dla świadomych
swojego zdrowia pożeraczy różnych idei. Wymienię tu znane mi książki napisane w przystępny sposób przez zajmujących się
tym tematem naukowców i praktyków: „Przez chorobę do samopoznania”, którą
napisali Thorvald Dethlefsen i Rudiger Dehlke, „Co choroba mówi o Tobie” Kurta
Tepperweina i napisana lekko ale treściwie „Jak uleczyć swoje życie” Luizy L
Hay. Jest ogromna ilość metod i technik pracy nad sobą
biorących pod uwagę sprzężenie ciało, umysł duch. Wymienię tu
mikrokinezyterapię, totalną biologię i medycynę germańską, theta healing, W pracy z ludźmi wykorzystuje się osiągnięcia
techniki jak biofeetback, za pomocą którego człowiek uczy się koncentracji i
generowania określonych stanów umysłu.
Ja jestem
psychodietetykiem. W mojej pracy korzystam z wiedzy akademickiej i
alternatywnej. Posługuję sie W dzisiejszym świecie często trudno jest jednoznacznie określić,
co jest alternatywne, a co nie, a poza tym wszystkie poglądy, które
zrewolucjonizowały świat były przez krótszy lub dłuższy czas uważane za
alternatywne.
Jestem autorką
warsztatów Zarządzania i Zmiany Nawyków
Żywieniowych, na których za pomocą testów i ćwiczeń sami ustalamy sobie rygor
żywieniowy, na który w tej chwili jesteśmy gotowi traktując przekazane przeze mnie sugestie jako drogowskaz. Jeśli chcesz wiedzieć więcej zajrzyj TUTAJ
Co mogę polecić
współczesnemu człowiekowi, który jest zapracowany, sfrustrowany i pełen
oczekiwań wobec siebie, innych i świata? Przede wszystkim, żeby wyluzował i
nauczył sie odczuwać i rozpoznawać swoje reakcje: Ciało doskonale pokazuje
różnego rodzaju ruchem czy skurczem niektórych mięśni, czy dana sytuacja lub
osoba jest pozytywna czy też nie. Może trzeba będzie odpuścić z tonu wymagań,
nauczyć sie asertywności lub konstruktywnego wyrażania uczuć i tych
pozytywnych (bo z tym też mamy problem), ale też i tych trudnych. Jesteśmy w
nieustannym połączeniu i interakcji ze światem, ale emanujemy swoim światłem.
Rozświetlone gwiazdami niebo to nie łuna, ale
przestrzeń mniejszych i większych punkcików emitujących własne światło.
Dbajmy o siebie w
sposób konstruktywny, bez zachłanności, ale delektując się każdą radością jak
pyszną potrawą, którą również powinniśmy nauczyć się delektować bez
zachłanności. Wtedy zjemy mniej, a doznanie, jakie otrzymamy od tej radości czy
tej potrawy zostanie z nami na dłużej.
Szanujmy swoje
uczucia, ale upierając się przy swoim, zadajmy sobie pytanie: „czy chcę mieć
rację, czy być zdrowym i szczęśliwym człowiekiem” To wskaże drogę do równowagi
Twoje/Moje
Ruszajmy się,
Ruch zastąpi wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi ruchu Ruch odblokowuje
napięcia w ciele, pozwala wyrażać emocje, wytwarza endorfiny. Niech to będzie
taka forma ruchu, jaką na dany moment akceptujemy, od kopania ogródka poprzez
bieganie, rower, hatha jogę, taniec czy wreszcie popularną siłownię, która z
wielu względów nie jest dla każdego.
Korzystajmy z
wiedzy na temat ciała i ducha. Jest jej naprawdę wiele, niech każdy zacznie od
takiego poziomu trudności, jaki jest odpowiedni dla niego. Ale też nie popadajmy
w nadmierne analizowanie siebie, bo może się zdarzyć, że nie poradzimy sobie
bez fachowej pomocy.
Dobrze by było,
gdyby osoby mające wiedzę z psychosomatyki wchodziły w skład zespołów
leczniczych w szpitalach i przychodniach. Coraz częściej słyszymy o
zatrudnianiu psychologów na oddziałach onkologicznych i treningach
relaksacyjnych w sanatoriach. Powstają nawet oddziały chorób
psychosomatycznych, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Uczelnie, m,in. SWPS
kształcą dobrej klasy specjalistów na studiach podyplomowych w dziedzinie
psychosomatyki. Dobrze by było, by te osoby pomagały chorym ludziom odzyskać
nadzieję na wyzdrowienie i chęć życia, a nie wypełniały statystyki i tabelki
objawów, które nic nie dają pacjentowi. Psychoterapeuci to są ludzie pełni
pasji i chęci pomocy pacjentom, niech zatem ich praca służy ludziom, a nie
biurokracji. Terapia psychosomatyczna połączona z odpowiednim leczeniem dietą i
rehabilitacją niewątpliwie przyczyniła by się do zmniejszenia ilości pacjentów
z chorobami cywilizacyjnymi.
Obyśmy mogli
doczekać czasów, gdy psychosomatyka stanie się, ważną, integralną częścią nauk
medycznych XXI wieku. Ileż to ludzi szybciej odzyskało by zdrowie, a ileż to
kolejnych nigdy by nie zachorowało...
Być może nie są to pobożne życzenia, ale potrzeba medycyny przyjaznej
pacjentowi i skutecznej.
Ewa Siedlecka
psychodietetyk
****************
Zapraszam
serdecznie na moje porady dietetyczne, których udzielam osobiście we Włocławku
oraz drogą elektroniczną, Specjalizuję się w dietach roślinnych i
eliminacyjnych. Prowadzę również moje autorskie warsztaty Rozpoznania i Zmiany
Nawyków żywieniowych. Doradzam również placówkom gastronomicznym w sprawie
wdrażania diet roślinnych w menu i obsłudze klientów odżywiających się inaczej.
Więcej informacji
na moim blogu w zakładce
„O Mnie”
„O Mnie”
- www.facebook.com/vegedietetyka
- adres e-mail. Jestembede8@gmail.com
- tel: 606 – 941 – 369
************
Artykuł w krótszej wersji pojawił sie w informatorze dla pacjentów "Almanachu Medycznego" Agencji Reklamowej "Alfa" na północno-zachodnią Polskę